poniedziałek, 15 sierpnia 2016

Przyjaciele z Majkowa

Warto mieć przyjaciół, dzięki nim życie jest lepsze. Sprawdza się to również w przypadku psów. Ten post poświęcimy wakacyjnym spotkaniom z naszymi przyjaciółmi Mają i Pysiem.
Od czego nasza znajomość się zaczęła długo by opowiadać, łącznie spotkaliśmy się 7 razy. Tu zostanie opisane 5 wakacyjnych.

                                  Lipiec
                                          05.07-wtorek
Po 7 rano Maja i Pyś przyjechali do Skarżyska-Kamienna. Dokładnie o 7.48 miałyśmy bus do Majkowa-miejscowości, przy Skarżysku w której mieszkają :) Sonia w busie zachowywała się bardzo ładnie, leżała i czekała na nasz przystanek. Kiedy wyszłyśmy z busa, z domu Mai wzięłyśmy rowery i ruszyliśmy z psami nad rzekę. Jechaliśmy wspaniałymi lasami, potem troszkę ulicą i znowu lasami. Kiedy dotarlyśmy na miejsce, przeprowadziłyśmy rowery przez rzekę na jej drugi brzeg. Sonia od razu ruszyła na głęboką wodę(dosłownie), później wzięłam piłeczkę i zaczęły się dzikie harce. Pysio siedział raczej na brzegu lub biegał po płytkiej wodzie. Spina powstała kiedy Maja zaczęła bawić się z Sonią, Pysio pomyślał, że to była propozycja zabawy z nim, ale szybko się uspokoiło. Po paru godzinach znowu wsiadłyśmy na rowery i ruszyłyśmy z psami do domu Majki. W jej domu odstawiłyśmy rowery, nakarmiłyśmy psy i znowu ruszyłyśmy na autobus do SKO. Na zakończenie poszliśmy na zdjęcia do Skarżyskiego parku gdzie po godzinie rozstałyśmy się z Pychem i Mają.
                                                 








06.07-środa
Początek tego dnia miał podobny schemat do poprzedniego, jednak zamiast na Majków pojechałyśmy na Michałów. Zachowanie So w busie było tak samo świetne jak dnia poprzedniego. Kiedy wyszliśmy z busa udałyśmy się lasem nad Stary Młyn. Muszę powiedzieć, że Sonia zachowała się trochę lekkomyślnie, bała się przejść mostem więc znalazła przejście i chciała przejść wodą, ale trudniej było z niej wyjść... A kiedy już z niej wyszła doszliśmy do stawiku za mostem gdzie spokojnie mogła popływać. Kiedy chciałam ratować piłeczkę, nie zauważyłam, że jest tam tylko położona trzcina i niestety wpadłam jedną nogą do wody, Maja pomogła mi wyjść, ale niestety, mój jeden japonek utonął w mule... Jako prawilny przyjaciel Majkoska oddała mi swój jeden but, abym nie szła boso, a sama szła w jednym bucie i skarpetce. Po tym incydencie mieliśmy wracać do domu, zatrzymaliśmy się tylko nad nowo zobaczonym jeziorkiem(na pewno tam jeszcze wrócimy). Zaczęło się strasznie chmurzyć. Wracaliśmy do Skarżyska Kamienna torami parę kilometrów. Kiedy w końcu zobaczyliśmy jakiś domek podeszliśmy pod niego, na podwórku biegał bernardyn(jak się dowiedziałyśmy zwał się Moher), który zdenerwował się naszą wizytą tam. Zapytałyśmy kobiety z podwórka czy tu zaraz jest Skarżysko-Kamienna. Odpowiedziała,że tak co okazało się nieprawdą... Nie Kamienna, a Kościelne. Takim trafem wylądowaliśmy na Skarżysku Kościelnym. Szukaliśmy tam przystanku autobusowego, ludzie na ulicach patrzyli się na nasze nogi z niedowierzaniem :P Na szczęście złapaliśmy autobus, w którym nie obyło się bez krzywych spojrzeń. Wyszliśmy już w Skarżysku Kamienna, zmęczeni poszliśmy na bazar gdzie kupiłam nowe japonki i oddałam Mai jej but. Został godzina do autobusu Mai, postanowiłyśmy posiedzieć sobie na starym boisku. Pysiek od razu padł, Sonia trochę pogoniła piłeczkę, my pogadałyśmy i jakoś to minęło. Do domu wróciłyśmy ogromnie zmęczone.






08.07-piątek
Mieliśmy spotkać się też w czwartek, spotkanie nie udało się przez pogodę i łapę na którą Pysio kulał. W piątek na szczęście tak, znowu koło 7 spotkałyśmy się, ale tym razem ruszyliśmy nad Zalew Rejów. Najpierw szliśmy wzdłuż rzeki kamiennej, gdzie chwilkę psy się ochłodziły. Powstała tam spina, ponieważ Pysio najarał się na zabawkę jaką bawiła się Sonia, na szczęście była krótka i psy szybko o tym zapomniały. Po tej akcji od razu poszliśmy na rejów, droga przebiegła bez problemów. Kiedy tylko dotarłyśmy na rejów znaleźliśmy sobie plażyczkę, na której się rozłożyliśmy. Razem z Mają pływałyśmy z Sonią na głębokiej wodzie, Pyś pozostał na płytkiej.
Postanowiłyśmy się przejść dookoła jeziora, ale najpierw zatrzymaliśmy się na nagrywki(które niestety straciłam :C) i zdjęcia. Po obejściu jeziorka zatrzymaliśmy się w restauracji. Nie mieli problemu co do psów, a psy ich nie sprawiały. Zamówiłam nam pizzę, a Maja poszła po jakieś żarcie dla psów.
Wrócić do Skarżyska postanowiłyśmy już autobusem, nie miałyśmy siły na drogę powrotną pieszo. Na przystanku Sonia z Pyśkiem poszczekali na jakiegoś mężczyznę, nie wiem czemu się tak zachowała, zawsze olewa ludzi. W autobusie psy znowu usnęły, a jak już z niego wysiedliśmy, czekałyśmy z Majką i Pychem na ich autobus do domu. Była też okazja spotkać się w sobotę, ale przez pogodę i mamę Mai się nie udało.









                                                      Sierpień
                                                                   06.08-sobota
Około 10 umówiłyśmy się z Mają i Pysiem na dworcu. Przy pierwszym powąchaniu powstała spina, spowodowana najprawdopodobniej tym, że Doda(pies rodziców Mai) miała niedawno cieczkę. Na szczęście trwało to tylko chwilkę. Parkiem ruszyliśmy nad rzekę Kamienną. Najpierw poszliśmy nad trochę głębszą część rzeki, gdzie porobiłam zdjęcia i próbowałyśmy z Sonią skoków do wody. Raz nawet trochę skoczyła, jest proces. Tam Majka przekazała nam również planetkę, którą wzięłam w zamówieniu z nią. Następnie na płytkiej części rzeki poszarpałyśmy się pullerem Pyśka i poćwiczyłyśmy w wodzie. Potem wybraliśmy się na zdjęcia pod torami na moście gdzie bawiłyśmy się naszą nowiutką planetką! :D Muszę powiedzieć, że planetka zdecydowanie jest naszym have mustem. Później długo spacerowaliśmy przy rzece, aż zobaczyłyśmy genialny mostek, na którym i przy którym nie obyło się bez zdjęć i nagrywek. Była tam jedynie mała spina, o smakołyki. Kiedy skończyliśmy wróciłyśmy do miasta i około 45 minut czekałyśmy z przyjaciółmi na przystanku, a potem wróciłyśmy do domu.








                                                                 07.08-niedziela
 Jakoś po 9 miałyśmy autobus na Majków. Na przystanku w Majkowie czekali na nas Pyś z Mają. Z tamtego miejsca ruszyliśmy uliczką w stronę łąki. Na ulicach biegały bez opieki szczekacze. Musieliśmy się od nich opędzać. Pysiek na nie szczekał i się do nich ciągnął przez co stracił sporo energii i nie miał zbytnio siły hasać z So. Kiedy dotarliśmy do łąki byłam(i nadal jestem) zachwycona tamtymi terenami-raj! Zaraz przy łące był lasek, którym dotarliśmy do płyciutkiej rzeczki. Za pierwszym razem ją ominęliśmy i ruszyliśmy dalej. Spotkaliśmy uroczego, na oko 7-8 miesięcznego malinoska za bramą. Psy się z nim obwąchały i poszliśmy dalej w drogę. Z powrotem wróciliśmy do rzeczki. Maja z Pysiem siedzieli na mostku, a ja rzucałam Sonii patyczki w rzece i robiłam zdjęcia. Kiedy wszyscy byliśmy już zmęczeni poszliśmy do domu Mai, gdzie psy odpoczęły. Skorzystałyśmy z okazji i pobiegałyśmy na domowym pseudo-torku agility Majki. Obu nam się spodobało, w przyszłości spróbujemy czegoś w tym kierunku. Jak tylko skończyłyśmy Maja odprowadziła nas na przystanek i wróciłyśmy do Skarżyska. Dzień udany w 100%, nie było żadnej spiny. Miałyśmy się również spotkać w poniedziałek i ruszyć na rejów jak w lipcu, niestety Mai wypadła rodzinna impreza i ze spotkania były nici.





Dziękujemy za przeczytanie! A wasze psy też mają swoich psich psyjaciół? Opowiedzcie o nich w komentarzu! :)
                                                               Pozdrawiamy W&S

6 komentarzy:

  1. Spedzamy wakacje rownie spacerkowo jak Wy :D zazdroszcze terenow!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My tylko do rodziny przyjeżdżamy tam więc rzadko i nie mamy sporo okazji spacerować. Ale również zazdrościmy Mai i Pysiowi terenów! :D
      Pozdrawiamy!

      Usuń
  2. Ale macie fajnie. U mnie w mieście nie ma żadnego psiarza oprócz mnie (sprawdzone info). Niby w Krakowie jest więcej psiarzy ale rzadko kiedy któryś z nich ma jak dojechać do Kalwarii :(

    Pozdrawiamy, Biały Krukk

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My jeśli jesteśmy w naszym domu w Piotrkowie Trybunalskim psiarzy nie mamy :/ Z Mają i Pyśkiem mamy okazję się spotkać będąc u dziadków w Skarżysku. Cudem było to, że się w sumie znamy, bo Maja kiedyś przypadkiem zobaczyła mnie na dworcu jak czekałam na rodzinę i bawiłam się z Sonią. Nie podeszła, ale pisała na spotted'dzie, i znalazła nawet moją stronę jakimś cudem :D Ale nic nie dzieje się przypadkiem. Obyś i Ty z Bonusem oraz Mimi znalazła właśnie przypadkiem psiarza! :) Pozdrawiamy!

      Usuń
  3. Jak fajnie się słyszy że psiarze się łączą sama mam kilku znajomych z którymi wychodzimy na spacery. Życzę wam abyście znalazły ich jeszcze więcej :)

    Pozdrawiam
    http://skundlowani.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, to jest świetne! A jednak się udało, tam na górze tak zadecydowali hehe
      Bardzo dziękujemy, jak tylko będę w Skarżysku na pewno znowu się spotkamy, można znajdziemy jakąś nową, fajną trasę? Kto wie! :D Również życzymy dużo udanych spacerków.
      Pozdrawiamy!

      Usuń